Po powrocie z Indii, Kataru i Bahrajnu miałem serdecznie dość latania. 3 noce w samolotach w przeciągu tygodnia dały o sobie znać i z ulgą przyjąłem, że luty odbędzie się bez żadnych podróży. Jednakże od marca znowu zaczynamy. Najpierw lecę do Madrytu (9-13.03) na spotkanie służbowe. Będę miał pół poniedziałku i pół wtorku na zwiedzanie, a potem w czwartek przelot do Barcelony, wynajem samochodu za grosze i jadę do Andory. Tam mnie jeszcze nie było, więc z przyjemnością zobaczę.
23.03 to wylot do Berlina na 2 dniowe spotkanie służbowe. Jako, że będziemy świętować moje 10-lecie w firmie to zamierzam zjeść fantastyczną kolację w restauracji hotelu Marriott przy Alexanderplatz. Kiedy tam nie byłem to był kulinarny odjazd.
Wczoraj kupiłem bilety do Bergamo na Święta Wielkanocne (3-6.04). Nie lubimy spędzać świąt za stołem, więc Monika zaproponowała jakiś wyjazd na południe. Po krótkim rekonesansie Bergamo wydawało się najciekawszą opcją. Wynajmujemy samochód, jedziemy do Monaco (tu też mnie jeszcze nie było), a potem Mediolan i jezioro Garda. Powinien być miło spędzony czas.
13-17.04 to Chicago po raz pierwszy w tym roku. Bez żadnego skoku w bok, ponieważ 1 maja czas na Nową Zelandię! Ciągle się zastanawiam nad planem nad południową wyspą, ale w 11 dni raczej nie dam rady objechać dookoła. Za dużo czasu w samochodzie i za mało z naturą, więc z ciężkim sercem opuszczę Abel Tasman National Park oraz dwa lodowce. Będzie wymówka, żeby wrócić.