W Wiedniu byłem już kilka razy (choć dawno), więc jak nadarzyła się okazja na wyjazd służbowy to stwierdziłem, że zajrzę na chwilę do Bratysławy, gdzie byłem tylko kiedyś przejazdem. Wylot z Okęcia miałem o 10.30, ale wszystko układało się od początku na przekór. Najpierw deszcz i silny wiatr jeszcze w Warszawie spowodowały małe opóźnienie. Potem po boardingu pilot powiedział, że w Wiedniu też jest silny wiatr i otwarty jedynie jeden pas startowy, więc musimy czekać 25 minut na start. Koniec końców wylecieliśmy z 45 minutowym opóźnieniem.
Nad chmurami było chwilę spokoju, lecz lądowanie było nie lada wyzwaniem. Sporo nas pobujało więc z ulgą przyjąłem dotknięcie do ziemi. Na lotnisku zeszło mi trochę z szukaniem bankomatu i w końcu jak wyszedłem z lotniska to uciekł mi autobus. Wiało, ale nie padało, więc cały czas myślałem o tej Bratysławie. Bus do centrum Wiednia kosztuje 8 euro, a do centrum Bratysławy 4 euro. Czekam 15 minut i pakuję się jednak do stolicy Słowacji. Będę miał tylko 2h na zwiedzanie, ale lepsze to niż nic.
Konkurencja na tej trasie jest ogromna, zatem korzystają pasażerowie. Jest tylko kilka osób, mam mega wygodny fotel skórzany, a dostępne jest także Personal TV tak jak w samolotach długodystansowych! O takich rzeczach jak USB, gniazdka czy darmowe wifi nawet nie trzeba wspominać. Jest jeszcze darmowa kawa i herbata. Podróż autostradą wśród farm wiatrowych mija szybciutko i w 40 minut jestem na przystanku pod zamkiem.
Niestety zaczyna kropić deszcz, ale postanawiam trochę pochodzić. Starówka jest malutka, ale bardzo ładna. Na głównym placu jest świąteczny market, gdzie można kupić wszelakie różności. Ja wziąłem sobie do jedzenia kanapkę zbójecką - pierś z kurczaka w chlebie z dużą ilością grillowanej cebuli. Mniam. Pochodziłem jeszcze chwilkę, ale bardzo się rozpadało i sporo czasu musiałem przesiedzieć pod schronieniem. Jak przestało padać to musiałem niestety powoli zbierać się na dworzec, bo i tak już zaczynało się ściemniać. Dużo nie udało się zobaczyć, ale warto było mimo wszystko.
Na dworcu wsiałem w autobus, który za 7,7 euro dowiózł mnie do centrum Wiednia. Zatrzymałem się tu w Mercure Vienna First w starej kamienicy - bardzo ciekawy hotel. Następne 3 dni to 9-10h spotkania i w pełni zaplanowane wieczory, więc jedyne zwiedzanie Wiednia to pewnie będzie w nocy.