Na weekend majowy wybrałem się z synem na Azory. TAP miał świetną cenę już 8 miesięcy temu. Niestety potem rozkład się zmienił i powrót to nocka w Lizbonie. Trudno. Na wylocie nasz samolot niestety się spóźnił i nie zdążyliśmy na przesiadkę. Dotarliśmy 7h później, ale powinno wpaść odszkodowanie 2x po 400 euro...
Pierwsze dwa dni spędziliśmy na Sao Miguel. Pogoda niestety pokrzyżowała szyki w najpiękniejszym miejscu, czyli Sete Cidades. Jeziorka było widać dopiero z dołu. Natomiast na wybrzeżu była piękna pogoda. Objeździliśmy zachodnią część wyspy i byliśmy zadowoleni. Drugiego dnia ruszyliśmy do Furnas na gorące źródła i gejzery, ale nie są one jakieś super, jeśli widziało się Yellowstone i w Chile.
Kolejne 2 noce spędziliśmy na Pico. Mieliśmy cały dzień na zwiedzanie. Tu na szczęście wulkan z rana był pięknie widoczny! Byliśmy zachwyceni, bo wulkan naprawdę robi wrażenie wznosząc się od poziomu morza na 2351. Zwiedziliśmy także winnice z listy Unesco oraz tunel lawy. Kolejnego dnia polecieliśmy na kilka godzin na Terceirę. Główne miasteczko, Angra do Heronismo jest wpisane na listę Unesco i jest naprawdę piękne. Poza tym miastem nie jest jakoś super. Też mają swoje Furnas, ale tam to tylko z dwóch miejsc dymiło i tyle. Trochę ładnych widoczków nad morzem... Przybyliśmy na lotnisko wcześniej i za darmo nam zmienili na wcześniejszy lot. Super.
Ostatni dzień to znowu Sao Miguel. Tym razem udało się zwiedzić opuszczony hotel i zobaczyć z niego widok na Sete Cidades - super! Potem pojechaliśmy na wschód zobaczyć trochę wodospadów i wybrzeża. Takie wypełniacze czasowe. Ogólnie jesteśmy jednak bardzo zadowoleni z pobytu na Azorach, bardzo ładna i zielona miejscówka.
Dzień 1 - całodzienna wycieczka na lodowiec, w tym ok. 4h na samym lodowcu. Widoki i przygoda super, pomimo pochmurnej pogody i dużego wiatru. Cena 995 DKK
Dzień 2 - przelot poranny do Ilulissat. Była śnieżyca więc zwiedzaliśmy miasto. Po południu poszedłem szlakiem żółtym przy sporym wietrze, ale widoki MEGA na zatokę z górami lodowymi
Dzień 3 - cały niebieski szlak 15 km. Początek przez quarry ciężki, bo zapadaliśmy się w śniegu po kolana, potem już super. Piękna pogoda. O 20 rejs po zatoce za 695 DKK
Dzień 4 - poszliśmy na przełaj na północ od lotniska, dalej za wysypiskiem śmieci. Bardzo ładne widoki. Wieczorem powrót do Kanger
Dzień 5 - 3h trek przez małe jeziorko gdzie leży wrak samolotu i na przełaj do jeziora Ferguson. Spotkaliśmy woły piżmowe i renifery.
Spaliśmy w Youth Hostel w Kanger - 750 DKK za dwójkę, 700 DKK za 2 osoby w czwórce, ale byliśmy sami. W Ilulissat w hotelu Hvide Falk za 995 DKK ze śniadaniem (genialnym). Próbowaliśmy lokalnych potraw, m.in. wieloryba, salami z piżmowołu, burger z renifera, tatar z piżmowołu. Lokalne piwa 65-95 DKK. Warto się obkupić w wolnocłowym w Kanger - piwo po 5 DKK (!!!). Na lotach wewnętrznych po Grenlandii nie ma żadnych kontroli bagażowych.