Za mną już spory kawał drogi. Z Algarve dojechałem do Evory, gdzie odwiedziłem piękną starówkę. Następnie pojechałem do Elvas. To graniczne z Hiszpanią miasto jest pełne fortyfikacji, ma wspaniałe mury oraz przeogromny akwedukt. Naprawdę zrobił na mnie wrażenie.
1 lipca przejechałem bezproblemowo i bez kontroli przez granicę. Pierwsza była Merida ze swoimi rzymskimi zabytkami. Największa atrakcja to Teatr Rzymski, ale są też i inne, jak Łuk Trojana, cyrk i inne pozostałości. Reszta miasta tak trochę nie pasuje do tego, wygląda jakby na siłę było dobudowane. Potem pojechałem do Caceres. Tu też starówka jest wpisana na listę Unesco. Sporo kościołów i ładny plac. Następne było Trujillo z małą starówką, ale przepiękną + górujący nad miasteczkiem zamek. Spędziłem tu trochę zbyt długo na lunchu i już nie dałbym rady dojechać do Gwadelupy. Dlatego też ruszyłem prosto autostradą do Toledo. Toledo to miasto skansen. Przepiękne mury i stare miasto. Niestety tutaj bardzo się boją jeszcze koronawirusa i wszystko jest pozamykane i turystów brak. Mogłem jedynie schodzić miasteczko wzdłuż i wszerz, ale nigdzie do środka nie dało się wejść.
Z Toledo ruszyłem do Avila. Przepiękne miasto z ogromnymi murami, wpisanymi na listę Unesco. W środku sporo starych kościołów. Następnie ruszyłem do Salamanki. Tutaj znajduje się przeogromna katedra widoczna z daleka oraz wspaniały główny plac. Dzień skończyłem 300 km dalej w Oviedo, gdzie jest kilka ruin i kościółków przedromańskich z IX wieku. W samym mieście było tylko 14 stopni, trochę szok po 37 w Toledo.
Z Oviedo najpierw ruszyłem do jednego z kościołów na słynnej Camino de Santiago. Widziałem nawet jednego pielgrzyma. Potem wstąpiłem na plażę Catedral. Nie słyszałem o niej wcześniej, ale wczoraj chciałem zobaczyć coś z natury i mi wyskoczyło. Okazuje się, że to przepiękna plaża z łukami skalnymi! Bardzo mi się podobało. Kolejny punkt to rzymskie mury w Lugo i potem Wieża Herkulesa w A Coruna. Dzień skończyłem w Santiago. Puściutko, katedra w remoncie, trochę brakowało tego wyimaginowanego klimatu z tego miejsca.
Moja podróż po Portugalii wiodła szlakiem Unesco. Najpierw zobaczyłem sanktuarium Bon Jesus koło Bragi, a następnie piękną starówkę z zamkiem Guimaraes. Potem ruszyłem do regionu winnego Alto Douro, gdzie podziwiałem tarasy z winogronami na zboczach gór. Dzień skończyłem w Coimbra - najstarszym mieście uniwersyteckim.
Ostatni dzień to szlak klasztorów - wspaniały Tomar, Batalha i Alcobaca. Zajechałem też na półwysep Baleal, gdzie mogłem podziwiać skały naleśnikowe. Ostatni punkt to Cabo da Roca, czyli najbardziej za zachód wysunięty punkt Europy.
Muszę przyznać, że byłem zachwycony tymi wszystkimi miejscami. Zrobiłem razem 3170 kilometrów.
Weekend spędziliśmy na Krecie, dzięki ofercie LOT na wakacje. Zapłaciliśmy niecałe 200 zł za osobę. Wylot do Chanii w sobotę o 6.30 rano, a powrót z Heraklionu o 22.30. Wynajęliśmy samochód, zwiedziliśmy Chanię i pojechaliśmy na zachód do naszego hotelu. Po wykąpaniu się w basenie. Wieczorem pojechaliśmy na plażę Balos, która robi całkiem niezłe wrażenie. Drugiego dnia pojechaliśmy na południe na różową plażę Elafosini, gdzie był spory tłum ludzi. Potem już długo przez góry do Heraklionu. Kreta okazała się średnio ciekawa, ale za to jedzenie było naprawdę super.