Na majówkę mieliśmy kupiony Iran, ale ze względu na napiętą sytuację na Bliskim Wschodzie, Lufthansa odwołała rejsy. Nawet to i dobrze, bo odechciało nam się lecieć do Iranu i ryzykować zbłąkaną bombę. W zamian, pojechaliśmy do Czech. Jest tam mnóstwo do zobaczenia, a ja byłem zaledwie w Ołomuńcu jeszcze za czasów studenckich, no i oczywiście w Pradze oraz po czeskiej stronie Sudetów. Tym razem ruszyliśmy zwiedzać zabytki wpisane na listę Unesco.
Zaczęliśmy od Kromieryża z ładną starówką i Pałacem Biskupów. Spaliśmy w Brnie, gdzie jeszcze zobaczyłem Willę Tugendhatów, ale tylko z zewnątrz. Potem Pałac w Lednicach-Valticach. Następnie przepiękne miasteczka Trebić i Telcz, a potem perełka, czyli Czeski Krumlov. Tutaj niestety nasz najmłodszy syn rozłożył się na ucho i trzeba było wracać do Polski. Po drodze wpadliśmy tylko do Holasovic. W planie mieliśmy jeszcze Kladruby, Litomyśl i kościół św. Jana, ale musimy to zostawić na następny raz...